czwartek, 27 września 2018

SURYKATKA - SŁÓW KILKA O TYM, JAK POWSTAŁ POMYSŁ...

Dzisiaj będzie, krótka opowieść o naszej Surykatce :) O tym skąd pomysł, jak powstała, czy było łatwo itd. Kto jest ciekawy zapraszam do czytania. Bo ostatnio usłyszałam, że to najciekawsza część bloga do czytania, więc postaram się ją trochę rozwinąć :)...



Marzenia mojego Synka są dla mnie nieustającą inspiracją - a ich spełnianie jest dla mnie ogromną radością. Po wiosenno-letnich wizytach w ZOO - K. zapałał ogromną miłością do surykatek. I bardzo chciał mieć swoją do przytulania - niestety okazało się, że nie tak łatwo znaleźć surykatkę do kupienia, a te które znaleźliśmy nam się nie podobały zupełnie.

I tak miałam już pomysł, że zrobię ją sama, tylko nie wiedziałam zupełnie jak... Jedynie, że muszę użyć szydełka albo maszyny. Opcja z szydełkiem wydała mi się łatwiejsza. Poszperałam w internecie, ale nie znalazłam wzorów po polsku na surykatkę w ogóle, kilka (właściwie tylko dwa) po angielsku, ale żaden nie był taki jaki chciałam.

Więc najpierw zrobiłam wstępny projekt - rysunkowy - wyciągnęłam moje kredki akwarelowe, które mają już chyba ponad 15 lat, ale kocham je niezmiennie. I narysowałam - tak powstał wstępny projekt. 

Wybrałam dwa kolory - kolor piaskowy i ciemny brąz - akurat te mi najbardziej pasowały, z tych co miałam w domu. I zabrałam się za robienie...

Najtrudniejsza okazała się głowa. Miała powstać od pyszczka, ale jakoś pyszczek nie chciał się udać w żaden sposób - na dowód moje pierwsze próby - żebyście wiedzieli, że jednak nie za każdym razem udaje się od początku. 
 


I nawet byłam gotowa porzucić pomysł zrobienia surykatki, ale K. już tak się cieszył - ciągle przychodził zobaczyć, czy już jest zrobiona, że nie chciałam się poddać. I wreszcie powstał pyszczek - taki właśnie odpowiedni, który mi się spodobał :)


Troszkę miałam kłopot z oczami, ale znalazłam w swoich zasobach, takie z brązową otoczką - jeszcze do tego dorobiłam ciemniejszą obwolutkę i się udało. Uszy były trudne do uchwycenia, bo ciągle za duże, ale ostatecznie się udały.


 
Reszta ciała poszła w miarę dobrze - teraz pewnie bym zmieniła jeszcze trochę wzór ciemno-brązowy z tyłu, ale jak na pierwsze podejście jestem bardzo zadowolona.





A mój Synek pokochał swoją Surykatkę - to dla mnie najważniejsze. Nasza Surykatka kocha tańczyć przy paninku, szybko kopać w ziemi (jak przystało na surykatkę) i pomaga pociągom w zabawie, jak mają poważne problemy (tutaj akurat ciągnęli pociąg Tinę, jak wypadła z torów i dopiero Surykatka pomogła).


 Wzór na Surykatkę pojawi się niedługo - jak tylko skończę go przepisywać na komputer, co idzie mi powoli - ale obiecuję, że będzie.

Jak Wam się podoba nasza Surykatka?

ania

4 komentarze: